Dziewczyna, którą uderzyłam drzwiami wydawała mi się znajoma. Te oczy i kolor włosów. Przyglądałam się jej dłuższą chwilę, aż dziewczyna nie odezwała się.
- Hej, o co chodzi? Ty mnie znasz?
- Clara... Mówi ci coś imię Mercy? - zapytałam z nadzieją.
Widziałam w jej oczach przerażenie, a potem zaczęła mi się przyglądać.
- Mercy,to ty? - wydukała.
- Tak - odpowiedziałam cicho.
Dziewczyna, a raczej Clara nic nie odpowiedziała tylko jak najmocniej mogła przytuliła mnie.
- Tak bardzo tęskniłam - powiedziałam dławiąc łzami.
- Ja też - odpowiedziała i wypuściła nas z uścisku.
- Może pójdziemy się przejść? -zaproponowałam.
- Tak, pewnie.
Razem z Clarą skierowałyśmy się w stronę parku, aby usiąść i na spokojnie porozmawiać.
- Więc... co Cie tutaj sprowadza? - zapytałam ciekawa.
- Przyjechałam na wakacje z Jacobem. - odpowiedziała.
- Aaaa, no to fajnie - powiedziałam i od razu posmutniałam.
- Co się stało? - zmartwiona Clara zauważyła to.
- Nie, nic - lekko się do niej uśmiechnęłam.
- A ty tutaj mieszkasz?
- Tak, kilka ulic dalej - odpowiedziałam na jej pytanie. - może pójdziemy do mnie? - zaproponowałam jej.
- Ok, możemy iść.
Wstałyśmy z ławki poszłyśmy w kierunku mojego domu. Gdy dotarłyśmy, otworzyłam drzwi i zaprosiłam do środka Clarę.
-Witaj w moich skromnych progach - zaśmiałam się.
-No, fakt skromny, ale ładnie urządzony - pochwaliła Clara.
Razem z Barson poszłyśmy do salonu i tam usiadłyśmy na skórzanej kanapie.
- Mam pytanie - oznajmiłam spokojnie.
- Jakie?
- Jak tam Jacob, jak on się trzyma? -zapytałam brunetki.
- Jest ok, ciągle o Tobie myśli no i ma nową dziewczynę, Vanessę. - wytłumaczyła mi.
- No, to dobrze - uśmiechnęłam się radośnie.
- A może by nas tak odwiedził teraz? Nie wiedząc, że ty tu jesteś - wpadła na pomysł Clara.
- Taak! - pisnęłam ze szczęścia.
- Ok, to ja idę zadzwonić - oznajmiła mi idąc po schodach na górę.
Widząc, że Clara poszła zadzwonić, ja powędrowałam do kuchni, oparłam się o blat i zamknęłam oczy. Zaczęłam wszystko kalkulować, za dużo w moim życiu się wydarzyło. Wyprowadzka Clary, alkohol, papierosy, narkotyki, dom dziecka. Myśli przerwała mi była przyjaciółka.
- Jacob powinien być za kilka minut - powiedziała radośnie.
- To wspaniale, nie widziałam go ponad 11 lat, bardzo się za nim stęskniłam - posmutniałam.
- A za mną to już nie - powiedziała oburzona Barson.
-Ohh, Pomidorku jasne, że się stęskniłam, nawet bardziej. - przytuliłam się do przyjaciółki.
- Haha, Pomidorku? - zaśmiała się.
- No, ta... - chciałam wytłumaczyć, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
- Oooo, to pewnie Jacob - powiedziała radośnie Clara.
- Ok, idę otworzyć - odpowiedziałam.
- Nie, nie moja droga, to ja idę otworzyć ,a ty idź się gdzieś schowaj - zaśmiała się pokazując na mnie palcem.
- Ok, ok - również się zaśmiałam.
Gdy dziewczyna poszła otworzyć drzwi, ja wykorzystałam to i szybko podbiegłam do kanapy i się za nią ukryłam.
- Ale co tu się dzieję Clara, kogo to dom? - usłyszałam chyba głos Jacoba. Tak to na pewno od niego głos.
Powoli i dyskretnie wychyliłam się zza kanapy i zobaczyłam brunetkę, która puszcza mi oczko.Uśmiechnęłam się z tego powodu i wyszłam. Skierowałam się po cichu do kuchni tak, aby Jacob mnie nie usłyszał. Szybko do niego podbiegłam i wskoczyłam mu na plecy.
*Jacob*
Niespodziewanie zadzwoniła do mnie Clara i poprosiła, abym szybko przyjechał pod dany adres. Bardzo się przestraszyłem. Gdy już byłem na miejscu zapukałem i zaczekałem, aż mi otworzy. W drzwiach stała uśmiechnięta Clara, to było dziwne, ponieważ ona od 11 lat nigdy nie była taka szczęśliwa odkąd opuściła Mercy. Zaprosiła mnie do środka i kazała mi podążać za nią.
- Clara, co tu się dzieję? Kogo to dom? - pytałem zszokowany.
- Chodź za mną, wyjaśnię Ci wszystko - wytłumaczyła.
Poszedłem za Clarą do kuchni i czekałem aż mi to wszystko wyjaśni, ale nagle coś lub ktoś wskoczyło na moje plecy. Tą osobą była chyba jakaś dziewczyna, ponieważ była ona bardzo lekka i tak ładnie pachniała. Miała tak bardzo delikatny zapach perfumu. Wszędzie bym go rozpoznał. Paco Rabanne. Dziewczyna zeskoczyła mi z tak zwanego "barana" i podeszła do mnie, stawając na przeciwko twarzy. Nigdy jej nie widziałem, ale jest bardzo ładna.
- Kim jesteś? - zapytałem delikatnie zgrabną i wysoką blondynkę.
Widziałem jak obraca się w stronę Clary i się do siebie uśmiechają. Kurde co jest grane?
- Jacob, to jest...... nasza zguba, nasza Mer - wytłumaczyła mi Barson podchodząc i opierając się o mnie.
Chwilowo byłem sparaliżowany, ale po kilku sekundach ocknąłem się i popatrzałem najpierw na Clarę, a potem na niebieskooką. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko podbiegła do mnie i z całej siły się mnie przytuliła.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam -wydukała Lee szlochając.
- Ja też mała, ja też - powiedziałem do jej ucha i pocałowałem w głowę. -ohh, moja mała Mer - pogłaskałem ją po głowie.
- Ejj, nie jestem mała! - oburzyła się
- Dla mnie jesteś - droczyłem się z nią.
W tej chwili Mercy chciała mnie uderzyć,ale przerwał jej dzwonek do drzwi.
- Masz szczęście - oznajmiła mi oburzona niebieskooka.
Zaśmiałem się pod nosem i popatrzałem na Clarę. Chwilę z nią pogadałem, a dokładnie to przez 10 minut. Mer nie pojawiała się długo, więc razem z brunetką postanowiliśmy zejść na dół i zobaczyć co się stało. Wyobrażałem sobie najgorsze scenariusze, i tak też było. Nasza mała Lee była w rękach tych bandytów, ona taka delikatna , krucha. Chciałem coś powiedzieć, ale nagle poczułem ukłucie w plecach, a potem czarny obraz przed oczami. Jedyne co ostatni raz usłyszałem to krzyk Clary i Mercy.
Rozdział jest nieco dłuższy od 1 i bardziej emocjonujący heh ;D Ale mamy nadzieje że spodobają wam się takie właśnie rozdziały ;)
Pozostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarzy :)
No to do zobaczenia w piątek ;)
Sandra
Bardzo fajny rozdział czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń