piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 9

*Clara*

Po kolejnej, ostatniej "strzelaninie" która była 5 dni temu, znowu zrobiło się niebezpiecznie. Gang Luke'a nie zgarnął mnie i Mercy, gdy opuścili dom, a wiem jak bardzo chcą, abyśmy były razem z nimi. To nie wróży nic dobrego, na pewno po nas wrócą, nie są aż tak głupi aby odpuścić sobie swój cel. Taką mam przynajmniej opinię o nich, ale mogę się mylić. Z czasem trzeba przyzwyczaić się do sytuacjii w której jesteśmy, mimo że chłopaki z którymi znajdujemy się teraz w mieszkaniu też nas porwali, to przynajmniej ochraniają nas. Mogliby przecież po prostu pozwolić aby inni nas zabrali, ale nie. Oni walczą abyśmy byli z nimi. To, że chcą dla nas dobrze w pewnym stopniu utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteśmy bezpieczne. Na sto procent będą też zdarzenia w których musiałybyśmy same sobie poradzić fizycznie, bo po tym co się już działo, nasza psychika jest wytrzymała. Może mogłabym poprosić aby udzielili nam kilu lekcjii samoobrony? Nie... Uznają nas za słabe i nie doświadczone, mogą nawet z nas kpić, a tego nie chcę. Na razie muszę się sama nauczyć.

Cały ranek w pokoju z telefonem? Widać, że mi się nudzi. Mercy pojechała gdzieś z Louisem, a ja siedzę tutaj sama. Ciągle tylko przeglądam Facebook'a, Instagrama i Snapchata. Harry zabronił mi mówić komukolwiek co się stało, dlatego jeśli z kimś pisze to wmawiam mu, że mój pobyt w Londynie się przedłużył, bo podoba mi się tutaj. Niezbyt ambitne, ale jednak coś to daje, wszyscy się nabierają. Moja mama pewnie wydzwaniała na mój numer jakieś milion razy, ale wymienili mi kartę w telefonie. Podobno jest to stara karta Zayn'a, czasami ktoś mi dzwoni, ale nie odbieram, bo po co.

Rzuciłam telefon na szafkę nocną i ruszyłam do kuchni aby coś zjeść, głód dawał się we znaki. W pomieszczeniu spotkałam Nialla.

- Mercy i Louis już wrócili? - zapytałam, biorąc do ręki czerwono-zielone jabłko.
- Nie, nie wiem nawet czy wrócą na noc.
- Co? Ale jak to? - zaskoczył mnie.
- Tak to. Louis zabrał swoją księżniczkę - tutaj zrobił cudzysłów w powietrzu - na jakąś super, idealną i w ogóle randkę do naszego domu nad jeziorem. Możliwe, że bedą tam nocować.
- No matko, i co ja będe robić przez cały dzień? Przecież dopiero 12:30. - wgryzłam się w owoc.
- Nie wiem, masz do dyspozycji TV i Play Station, możesz pograć, pozwalam - puścił mi oczko - A, i nie wchodź do pokoi na końcu korytarza u góry, chłopaki tam pracują i nie chcę, żebyś im przeskadzała.
- Spoko, chyba skorzystam z konsoli, przydałoby się troche poruszać po ciągłym leżeniu w łóżku. Jakie macie gry?
- Fifa 14, Need For Speed, jakieś przygodówki, taniec i sporty.
- O, sporty mogą być. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieje, że wiesz jak z tego korzystać. Płyty masz na półce koło telewizora, a pady w szafce na której on stoi. Ja spadam, musze skoczyć na zakupy. - powiedział i szykował się do wyjścia.
- Spokojnie, wiem, dzięki. I papa.
- Cześć. - pożegnał się i wyszedł.

Wyrzuciłam ogryzek do kosza i podeszłam do szafki z TV. Wyjęłam pudełko z grą, a płytę włożyłam do konsoli. U siebie w domu często grywałam, ale na X-Box'ie. Chwyciłam pad i zaczęłam grać. Jestem typem dziewczyny która uwielbia takie rzeczy. Przez jakieś pół godziny świetnie się bawiłam, zagrałam w tenisa stołowego, siatkówkę czy łucznictwo, dopóki nie wrócił blondyn. Wtedy to już na prawdę było wspaniale. Dołączył do mnie, włączyliśmy Dance Star Party i zaczęliśmy tańczyć we dwójkę. Ciągle śmiałam się z ruchów Nialla które w ogóle nie współgrały z tym co miał robić, dzięki czemu zawsze miałam więcej punktów. Na prawdę, chłopak potrafi rozbawić, nawet do łez. Bawiliśmy się w najlepsze jakąś godzinkę, ale zmęczenie już "pożerało" nas od środka i zrobiliśmy sobie przerwę. Nalałam nam soku pomarańczowego do dwóch szklanek, które od razu wypiliśmy.

- Było świetnie. - zagadnęłam pierwsza.
- Racja, dobrze się bawiłem. Chciałbym jeszcze z tobą pobyć ale muszę sprawdzić jak chłopaki sobie radzą. Może potem. - odłożył szklankę do zlewu i ruszył w kierunki "biur".
- Okej, na pewno się zgodze. - krzyknęłam do niego kiedy odchodził. Odpowiedział mi krótkim śmiechem.

Umyłam brudne naczynia i włożyłam je do szafki. Godzina 14:15. Mam jeszcze cały wolny dzień, chwile pogram i może zapytam się Liama czy mogę wyjść na spacer. Włączyłam w grze piosenkę Rude Boy Rihanny, ale dźwięk mojego telefonu mi przerwał. I tak nie miałam zamiaru odbierać, więc tańczyłam dalej, lecz osoba nie miała zamiaru odpuścić. Dzwoniła już jakieś 10 razy i dalej słuchać dzwonek. Wkurzyłam się, zastopowałam gre i pobiegłam po iPhone'a. Kliknęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
- Halo!? - odparłam niskim i złym głosem. Musiałam brzmieć jak mężczyzna, ale serio byłam zła.
- No nareszcie Zayn, mam sprawe. Wiem, że wy macie w tym doświadczenie, dlatego zwracam się do was. - chciałam coś powiedzieć, ale się powstrzymałam. - Jeden koleś nie zapłacił mi za maryche i uciekł, nie mam pędu do takiej roboty, dlatego wy musicie go znaleźć. To było jakieś 15 kg narkotyków, najlepszej formy. Wiem, że ostatnio prosiłem cię o to jakieś pół roku temu, ale chyba dalej się kumplujemy. Także ten, wyśle ci informacje o nim mailem bo jest ich dużo, zabijcie go a chojnie wam zapłace. Zgoda? - to co usłyszałam, krążyło mi po głowie. Siedziałam z rozwartymi usta na łóżku nie wierząc w to co usłyszałam. Oni są seryjnymi zabójcami. Wszyscy, cała piątka. Nagle do pokoju wszedł Liam. Popatrzyłam na niego ze strachem i łzami w oczach dalej trzymając telefon przy uchu. Tak bałam się go.

- Clara coś się stało? - zapytał, podchodząc do mnie.
- Spierdalaj stąd, wszyscy spierdalajcie.
- Ale o co ci chodzi?
- O co chodzi!? O co!? Właśnie się dowiedziałam, że spędzam czas z mordercami! - wykrzyczałam przez łzy.
- Co kurwa? Skąd ty to wiesz? - podniósł na mnie głos.
- Ktoś do mnie zadzwonił i poprosił was, abyście kogoś zabili! Nie zbliżajcie się do mnie! - ciągle byłam nabuzowana emocjami. Liam popchnął mnie na ścianę, przygniecając rękami.
- Jeśli komuś piśniesz o tym nawet słówko to pożałujesz tego, zrozumiano? - wysyczał przez zęby. Byłam tak zszokowana sytuacją, że nic nie powiedziałam.
- Zrozumiano kurwa!? - teraz podniósł głos, ale mi ciągle brakowło słów. - Tak chcesz się bawić? Nic nie powiesz? - wykrzyczał mi prosto w twarz. Patrzyłam na niego ze strachem, a on na mnie ze wściekłością. Potem stało się to, czego w ogóle nie przewidywałam. Chłopak uderzył mnie prostą dłonią w twarz, a później popchnął mnie mocno na łóżko, przez co uderzyłam się o deske. Położył ręce nad moją głową i pochylił się.
- Jeszcze raz nie będziesz się słuchać, a skończysz gorzej. - powiedział patrząc mi w oczy. Lekko złagodniał, wstał i wyszedł z pokoju, zamykając go na klucz. Nie wierzę w to co się stało.






No i mamy 9 rozdział ;) Dziękuje za ponad 2 tys. wyświetleń!

KOMENTUJCIE!

Do zobaczenia w poniedziałek x

Dominika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz